SPW

SPW

David Lane na tydzień

Wiedza jest przekleństwem. Z wiedzą podąża odpowiedzialność.

środa, 3 września 2014

Sierpniowe niebo. 63 dni chwały (2013)

Film "63 dni chwały" Ireneusza Dobrowolskiego młodego reżysera niemającego zbyt dużego doświadczenia w swoim zawodzie zostawia wiele do życzenia. Akcja filmu rozgrywa się w dwóch planach czasowych: współczesnym i tuż przed Powstaniem oraz podczas niego. W kilku scenach możemy nawet zauważyć przejście w jeszcze trzeci plan,  co zwykłemu widzowi miesza w głowie. 

Początek filmu przedstawia nam współczesną Warszawę i prace budowlane, przy których jeden z robotników znajduje w ruinach przedwojennej kamienicy pamiętnik z czasów Powstania Warszawskiego, w którym ukrywający się wtedy młody profesor opisał pierwsze dni walki o Warszawę, oraz ludzki szkielet, młodej dziewczyny – sanitariuszki, o czym dowiadujemy się później.

W części historycznej zostaje nam przedstawiona młoda dziewczyna o imieniu Basia, która podczas Powstania Warszawskiego przeżywa swoją pierwszą miłość. Obie sceny przeplatają się ze sobą, co wprowadza mały chaos w film i sprawia, że odbiorca ma problem ze zrozumieniem tego, co reżyser chce nam przekazać. 

Największą porażką Ireneusza jest dodanie do filmu współczesnej muzyki w wykonaniu Hemp Gru. Chociaż muzyka to raczej zbyt ogólne słowo. Dodanie patriotycznego rapu i wplecenie teledysku z jednej z piosenek co ma mało wspólnego z rokiem 1944, sprawia, że film jest jeszcze większym dnem, niż był na samym swoim początku. Ich rola jest bardzo niejasna ponieważ nie wnoszą do filmu nic interesującego. Chodzą po mieście, wprowadzają krytykę komunizmu, wygłaszają swoje zdanie na ten temat, wykrzykując je na dachu pewnej kamienicy, malują graffiti nawiązujące do Powstania. Po co to? Jaki to ma cel w tej historii?

Jedynym plusem jest wplecenie w niego filmów nagranych w roku 1944, które pokazują, co tak naprawdę się wtedy działo. 

Ten film obnaża, jak reżyser nieumiejętnie podszedł do sprawy. Górę wzięły emocje i chęć pokazania zapewne młodym ludziom Powstania jak i przypomnienie o nim, a nie same przygotowania do tego filmu. Brakuje mi jednak takiej atmosfery z tamtych lat. Ukazania nam, młodemu pokoleniu tego co działo się w 63 dniach chwały, tego, co ludzie żyjący i biorący udział w Powstaniu czuli i przeżywali. Brak jasno określonej fabuły, wątki mało łączą się ze sobą. 

Gdyby ocenić film za jasność przesłania i składność, ciężko byłoby wybronić go od negatywnej oceny. jaką na każdym kroku dostaje. Film sam w sobie jest ciężki. Gdyby nie druga osoba, z którą oglądałam taką szmirę, z pewnością bym zasnęła po paru minutach. Jak ocenić tak źle ujęty film o tak ważnym wydarzeniu? Nie da się, przynajmniej ja nie umiem. Jeśli ktoś rozważa obejrzenie tego czegoś a nie np. jakiejś komedii romantycznej ze swoją dziewczyną, proponuję jednak wybrać komedię. 

Słowianka