SPW

SPW

David Lane na tydzień

Wiedza jest przekleństwem. Z wiedzą podąża odpowiedzialność.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polityka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 listopada 2014

Kijek zamiast marchewki


Już niedługo wybory, więc całe miasta przyozdobiono w oblicza polityków. Żeby jeszcze chociaż było na co patrzeć... Generalnie sposobem na udany plakat jest rzucająca się w oczy ogromna twarz kandydata oraz logo partii lub komitetu wyborczego. I ewentualnie jakieś krótkie hasło, w zasadzie każde jest niemal identyczne, jakby wszyscy korzystali z tej samej agencji PR-owej. Zero kreatywności i konkretów - pojedynek na wygląd, hasło przewodnie i "stajnię". Na tej podstawie mamy wybrać władzę?

W dupie to mam. Nie mam nawet na kogo zagłosować. Bo mnie to już obojętne, czy mój prezydent albo radny będzie elegancki. Albo z jakiej partii go wybiorą. Wolałbym wiedzieć, co ma do zaoferowania, żeby podał swój program wyborczy. Ale... tak sobie myślę - to i tak nie ma znaczenia. Doprowadziłoby to co najwyżej do wyścigu obietnic, aukcji z przebitkami, kto da więcej. A potem i tak będzie jeden, ten sam, chuj. Bo i dlaczego cokolwiek miałoby się zmienić?

Ja wiem, dlaczego akurat się nie zmienia. Odpowiedź jest prosta: rządzący nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Konstytucyjny zapis to tylko pic na wodę, nieskuteczny w praktyce. Nad politykami nie ma żadnego bata, dlatego też ten zawód (dobre słowo - przyp.) cieszy się taką popularnością. Żaden polityk, nikt u władzy, sam sobie tej władzy nie ograniczy. Jeśli byłby gotów położyć na szalę własne życie, wówczas byłby władcą godnym zaufania, który obdarowałby go Naród. Dlatego też rządzący powinni swoje życia powierzać suwerenowi. To Naród powinien decydować o losach władcy. Wówczas ten miałby motywację, aby działać na korzyść poddanych, bo w przeciwnym wypadku zostałby surowo osądzony.

A na razie mamy tylko marchewkę (diety i pensje). Może czas na kija? Może czas, by - wolą Narodu - zdrajcy kończyli na sznurze, a złodzieje pod murem? Metody może i dość drastyczne, ale w niedalekiej przeszłości dość powszechne i nie wzbudzające oburzenia. Zresztą gdzieniegdzie praktykowane do dzisiaj. Oczywiście taka kara byłaby wymierzona tylko wówczas, gdy tak zechciałaby większość. Bo w końcu demokracja... I demokratom demokracja zacisnęłaby pętlę na szyi.

Deranged

wtorek, 1 lipca 2014

Nadgorliwa troska o bezpieczeństwo


Od kiedy futbol coraz bardziej zaczął przenikać się z polityką, taki związek nie wychodzi nikomu na dobre. A na pewno nie kibicom. Pod rządami czujnego szeryfa Donalda Tuska podlegli mu wojewodowie postanowili rzucić się z pianą na ustach nie tylko na tysiące fanatyków z młyna, ale również na zwykłych fanów rodzimej kopanej piłki.

Wspomnienie o zabójstwie polskiego futbolu dzięki aferze hazardowej przez pierwszego chuligana RP nie ma nawet większego sensu. Były pseudokibic gdańskiej Lechii ze 30 lat temu "machał wężem ogrodowym niczym lassem, czym uratował swoich kompanów przed pobiciem" (kurwa, co za bzdury - red.), a teraz ustawami oraz rękami podległych mu wojewodów rzuca wszystkim fanom piłki kłody pod nogi.

Tym razem trafiło na Lecha Poznań. Wojewoda Piotr Florek (na zdjęciu pokazuje, że nie ma brudu pod paznokciami) postanowił zamknąć cały stadion Kolejorza na mecz z Piastem Gliwice tylko dlatego, że ma podejrzenie, że ponownie ktoś może odpalić racę. I całą winę zwala na zarząd klubu, który nie chciał odmówić wstępu wszystkim kibicom z trybuny, na której odpalono środki pirotechniczne. Bo i niby dlaczego?! Załóżmy, że prawo złamało 20 albo nawet 50 osób, a jednomeczowy zakaz stadionowy otrzyma z 1500 osób. To nie ma żadnego sensu, powinno się karać tylko i wyłącznie tych, którzy narozrabiali. Odpowiedzialność zbiorowa jest bardziej charakterystyczna dla tyranii, a nie demokratycznych rządów. A jeśli klub, ochroniarze i policja nie potrafią ustalić, "kto co był", to może problem leży gdzieś indziej?

Sytuacja jest o tyle absurdalna, że nikt nie pomyślał abstrakcyjnie. Nie ukarano osób, które odpaliły pirotechnikę, bo zapewne nie dało się ich rozpoznać. I dlaczego, na przykład taki ja, nawet gdybym na tej trybunie stał wówczas, miałbym otrzymać zakaz wstępu na mecz z Piastem? Co, miałbym podejść do gościa z racą i prosić go o wylegitymowanie, aby jego dane przekazać policji czy ochronie, które mimo monitoringu, przeszukiwania, bazy kibiców, kart i innych pierdół nie potrafią tego zrobić? Czy może miałbym takiego człowieka ująć i przekazać ochronie? Nawet pewnie gdybym tak zadziałał, to mam poważne wątpliwości, czy pan wojewoda Florek poczułby się odpowiedzialny za wypełnienie ubytków w moim uzębieniu.

Wtedy to by była sytuacja bezpośrednio zagrażająca życiu lub zdrowiu. Bo o to tak martwi się Florek. Że stanie się tragedia. Że odpalano 99 razy, a setny może doprowadzić do katastrofy. I proponuje na przykład wjazd prewencji lub ochrony na nabity sektor. O, wtedy byśmy mieli polskie Heysel. Kilkadziesiąt stratowanych ciał leżących bezwładnie na murawie, ale jednak bardzo bezpiecznych, bo nie groziłoby im poparzenie. Nikt nie zastanowił się nad tym, że może rzeczywiście bezpieczniej byłoby wówczas, gdyby te race odpalały poważne osoby w cywilizowanych warunkach, a nie w kombinezonach malarskich, kominiarkach albo w samych bokserkach. I jeśli ktoś naprawdę dba o bezpieczeństwo, to nie będzie zamykał stadionów z błahych powodów. Bo i do samochodu wsiąść by nie mógł, trawestując - jechałby 99 razy, a za setnym uderzyłby w drzewo i by umarł. Życie nie polega na ciągłym strachu.

Ale życie z pewnością jest przewrotne. Kilka lat temu stadion skakał, by nie głosować na "Kaczora". Teraz nawet skakać nie może, bo nie bardzo będzie gdzie takie protesty uskuteczniać. Chyba że pod stadionem.  A za Tuska miało się żyć lepiej. Wszystkim. Teraz to mądry kibic po szkodzie... ale tak się wykierował, to ma.

Deranged

Kibicowanie czy Polityka? Trudno się zdecydować.


Fußball ist Fußball und Politik bleibt Politik

wtorek, 18 marca 2014

Lepiej wcale niż wbrew sobie

"Wie pani na kogo ja bym zagłosował? \o. Na Gertycha. Yhm". Ten cytat z pewnością znacie i wiecie, o co chodzi. Też zagłosowałbym "na Gertycha", ale z pewnych względów tego nie zrobię. Nie zagłosuję na nikogo, ale do tego Was nie nakłaniam. Chciałbym, byście zrozumieli mój punkt widzenia.

Polityki było tu dotychczas bardzo niewiele i oby tak pozostało. Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego, o których wiem tyle, że się odbędą. I że będą farsą. Bo czym innym mają być, jeśli do polityki nagle pchają się takie tuzy jak piłkarz Maciej Żurawski, siatkarz Michał Bąkiewicz czy tancerka Weronika Marczuk? Ludzie są tak głupi, że ich wybiorą, w końcu europoseł to ciepła posadka za bardzo duże pieniądze. Każdy, kto zakreśli krzyżyk przy znanym nazwisku, nie zastanowi się, że ma już w Sejmie Cezarego Kucharskiego, Pawła Papkego, Iwonę Guzowską czy Leszka Blanika, z których nie ma żadnego pożytku. 

A co zmienić mogą Żurawski, Bąkiewicz czy Marczuk? Nic. Mogą wnieść coś nowego? Nie. Mogą. Może Weronika, była tancerka erotyczna. Świecenie tyłkiem pewnie byłoby nowością w Brukseli, ożywiłoby niejedną nudną dyskusję nad jakimś problemem dotykającym wszystkich Europejczyków o ślimaku-rybie czy owocu-marchewce. O Żurawskim nie ma sensu się wypowiadać, bo on sam stwierdził w jednym z wywiadów, żeby wiele po nim nie oczekiwać. Bąkiewicz, który pokazywał gołą dupę w pisemku dla pań, ma natomiast syndrom Papkego i Kucharskiego, czyli wypowiada się z taką trudnością, jakby swoje przemówienie artykułował z kibla, a nie z mównicy. Takich ludzi wysłać w świat? "Reprezentanci Polski" - kolejni, po piłkarzach, których mamy się wstydzić?

Ja nie zagłosuję z innego, błahego powodu. Unię Europejską uważam za organizację antypolską i ktokolwiek zasiadłby w Europarlamencie, nic się nie zmieni. Unia jest częścią Systemu, Systemu totalitarnego, który zniewala nas z każdym dniem i wiąże ręce, dając coraz mniej swobody nie tylko w walce, ale choćby w wierzganiu. Jesteśmy zwierzyną, która została okrążona przez myśliwych; teraz tylko od nich zależy, kiedy się z nami rozprawią. Dałby nam coś wybór kilku z nich?

System trzeba obalić, a nie go zmieniać. Kosmetyczne zmiany nic nie dadzą, wszystko zaszło za daleko. Idąc na te wybory, pokazałbym, że taka demokracja mi odpowiada. Mam nadzieję, że Polakom nie będzie się chciało iść do urn, a eurodeputowani zostaną wybrani przez garstkę znajomych i nie będą posiadać legitymacji od Narodu.

Deranged