SPW

SPW

David Lane na tydzień

Wiedza jest przekleństwem. Z wiedzą podąża odpowiedzialność.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muzyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muzyka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 października 2014

Rock'n'Rebel Party Part II


W Szczecinku w połowie października odbył się drugi koncert przewidziany dla ludzi w klimacie... generalnie każdym. Różnorodność wykonawców pokazała, że muzyka może łączyć ludzi. Takie generalnie było założenie organizatorów, co chyba nie do końca się sprawdziło, niestety. I - co mieliśmy okazję usłyszeć na własne uszy - trzeciej części raczej, z wiadomych względów, nie ma się co spodziewać. O powodach wspominałem w innym tekście, dziękuję za pytania i przepraszam za późne odpowiedzi.

Aby jednak się nie powtarzać, warto by wspomnieć o tym, co się działo na scenie. Nasza banda jako jedna z pierwszych dotarła na miejsce koncertu, więc od początku z uwagą większą lub mniejszą mogliśmy śledzić poczynania zespołów zaproszonych do występów. Na scenie jako pierwszy pojawił się miejscowy Kontroler. Chłopaki ze Szczecinka grali punk rocka, zaprezentowali swoje kawałki oraz covery Ramzesa & The Hooligans, na których się wzorowali, co dość wyraźnie słychać było w ich muzyce inspirację. Jeśli o mnie chodzi, to mnie nie zachwyciło, szczególnie zmęczyłem się na piosence "Przewozy regionalne". Według mnie jest potencjał, ale jeszcze potrzeba wielu godzin treningów.

Drudzy za mikrofonami znaleźli się Holendrzy z The Firm. Miałem okazję przesłuchać ich płytę, którą strasznie się zawiodłem. Dlatego też nie podchodziłem do ich występu z wielkim entuzjazmem, a tu... pozytywna niespodzianka. Rotterdamska kapela dała czadu, co nasunęło mi jedno pytanie: dlaczego tak słabo wypadli na płycie. Ja nie wiem i nie potrafię odpowiedzieć. Po nich na scenę wkroczyło OWK, dla mnie na chwilę obecną najlepszy zespół na scenie w naszym kraju. Na nieszczęście po kilku najlepszych kawałkach ("Antysocjal", "Opór we krwi") występ OWK został przerwany niezaplanowaną i wymuszoną przerwą, która spowodowała, że rozgrzane głowy publiczności musiały zostać nieco ostudzone. Następnie z gitarą pojawił się Filip, a chwilę po nim zespół-niespodzianka, czyli October 15. Jak na zupełny spontan wypadli bardzo pozytywnie, to był ten O15, jaki znam i lubię. Piosenki takie jak "Triumf woli", "Desant" czy "Katostrofa" wyrwały z butów.

Wisienką na torcie był występ szwedzkiego Pitbullfarm. Goście z północy zagrali swoje stare kawałki ("Army of assholes", "Die tired", "Love song"), nowsze ("Rubber Sexmachine", "Switchblade Casanova") i najnowsze ("Cunts and Muppets", "No Regrets", "Working for the enemy"). Najbardziej publikę porwały jednak covery ("Back with the Bang", "Wish the Lads were here", "Barry Prudom", "Because you're young", "Where have all the bootboys gone"). Tym razem lepsze nagłośnienie pozwoliło usłyszeć kontrabas. Pitbullfarm to jeden z moich ulubionych zespołów, jeśli nie najbardziej ulubiony, i głównie dlatego przemierzyliśmy ponad 300 km w jedną stronę, aby zobaczyć ich występ.

Na sam koniec wystąpił Manil reprezentujący nurt disco polo, ale jego występ oglądałem ledwie kilka chwil, ponieważ zmęczenie dało nam się we znaki i opuściliśmy teren imprezy. Widziałem jedynie kupę sztucznego dymu i musiałem podejść pod samą scenę, by zobaczyć, jak wygląda Manil.

To by było na tyle. Pozdrawiamy Aktyw Północny i pozostałe ekipy trzymające fason.

Deranged

niedziela, 13 lipca 2014

TrollfFront, czyli jak szybko zdenerwować pozerów


Od początku lipca 2014 w Internecie wrze. A wszystko to za sprawą nowego zespołu na scenie o nazwie TrollFront, na który składają się członkowie kilku oi!-owych zespołów i około 100-osobowa grupa przyjaciół pomagająca w wyszydzaniu idiotów. Jak sama nazwa wskazuje, poziom zdenerwowania u niektórych może przekroczyć dopuszczalne normy, ale na ból dupy wynaleziono już maści, które powinny pomóc. Członkowie zespołu zapewniają, że nie chodzi im o żadną agitację polityczną i nie są w ogóle powiązani z jakimś konkretnym środowiskiem. Chcą tylko kręcić bekę z ludzi, którzy zbyt bardzo wczuli się w swoją rolę, poprzez wytknięcie i wyśmianie ich. Szczególnie po głowach mają dostać tak zwani przedstawiciele gatunku politycznie poprawnego imbecyla. 

Jako pierwszej oberwało się Jenny Woo, kanadyjskiej piosenkarce grającej akustyczny folk oi! albo coś w tym stylu. TrollFront postanowił wytknąć jej to, że jest bogatą studentką i feministką. Ostrzegli także, żeby bogate dzieciaki trzymały się z daleka od subkultury klasy robotniczej. Niektóre wersy wywołują uśmiech na twarzy, jak chociażby ten, że Jenny należą się kciuki w górę, ponieważ ciężko jest żyć z syndromem Downa i być spowolnionym. 

Jeśli ktoś pomyślałby, że obrażanie Jenny Woo jest elementem zazdrości lub jakiejś prymitywnej rozrywki nastawionej jedynie na szum i zdenerwowanie wokalistki, najprawdopodobniej mocno by się pomylił. Przedstawiciel TrollFrontu powiedział jednak, że życzą jej nawet wszystkiego dobrego, ale jej muzyka jest do dupy i nigdy nie będzie muzyką skinheadów, dlatego też jako taka nie powinna być reklamowana.

Kolejni na celowniku znaleźli się muzycy z zespołu Booze and Glory. Dużym zarzutem jest sama nazwa, która miałaby wskazywać, że słuchacze kapeli są idiotami. A żeby było trochę ciekawiej, skład wspomnianej "londyńskiej" kapeli tworzą Polacy.

- Nawet nie znam ich muzyki, jeśli mam być szczery - powiedział członek TrollFrontu w wywiadzie udzielonym Revolt NS. - Z zasady nie chcę nawet słuchać czegoś, co nazywa się Gorzała i Chwała. Za kogo oni mnie mają, za idiotę? I potem ta banda imigrantów pierwszej generacji chce śpiewać o byciu londyńską ekipą skinheadów? Śmieszność. London Skinhead Crew, rzeczywiście... Lol...

W piosence dedykowanej Booze and Glory padają mocne słowa, ale... trudno podważać ich słuszność. Chłopcy zostali okrzyknięci największymi pozerami, a ich kapela gównem i oszustwem, a nawet żartem i komerchą stworzoną dla kasy. Najpoważniejsze oskarżenie to jednak wspomniana "London Skinhead Crew" (tytuł jednej z piosenek Booze and Glory - przyp.). TrollFront wyszydził, że członkowie londyńskiej ekipy nawet nie są Brytyjczykami. W Internecie dało się także gdzieniegdzie wyczytać, bodajże na skasowanym już poprzednim facebookowym fanpejdżu grupy, że wokalista Booze and Glory udaje specyficzny brytyjski akcent. Ale to zrozumiałe, bo w końcu jest imigrantem.
Dostało się także modnemu stylowi bycia obecnego oi! skinheada, jego ubiorowi (srebrne glany), grupie Hardskin i innym politycznie poprawnym smarkom. Warto jeszcze przystanąć nad numerem pt. Dan Buhdas Therapist. Słowna gra wskazuje na pewną historię sprzed dwóch lat. Jak głosi plotka, bostońska hardcore'owa grupa Blood For Blood odwołała swe występy w Bostonie i Nowym Jorku z powodu aresztowania frontmana Ericka Mediny. "Budha" miał zostać oskarżony o gwałt na 13-latce, którą po pijaku przycisnął do ściany i zaczął całować, pomimo jej oporu. Medina został wyrzucony z zespołu, a potem jako Dan Buddah wygłosił żałosne oświadczenie, w którym napisał m.in. że on i jego rodzina stała się celem rasistów, a prawdziwy skinhead powinien być tolerancyjny (szczególnie wobec osób usiłujących dokonać gwałtu na bezbronnej nastolatce - przyp.).

Celem TrollFront jest odebranie muzyki oi! i wizerunku skinheada z łap debili, hipisów, płaczków i homoseksualistów. Swoje granie zespół określa jako rock against nerds albo trollcore oi. Proste dźwięki i specyficzny wokal niektórym nasuwają skojarzenia z nieśmiertelnym Skrewdriverem. Niemniej niektóre tytuły piosenek jak np. Jenny Woo Has Down Syndrome, Booze and Glory Are Shit, Hardskin Are OK If You Like Gay Shit czy Go Be Gay Somewhere Else mnie na przykład bardzo kojarzą się z Anal Cunt, którego same tytuły nagrań wielokrotnie powodowały uśmiech na mojej twarzy (twórczość muzyczna już nieco mniej - przyp.).
Przyszłość zespołu na razie jawi się w miarę spokojnie. Piosenki pisane i komponowane są w pół godziny, a pomysłów na kolejne kawałki jest jeszcze podobno z pięćdziesiąt. Na razie kontrowersyjny TrollFront otrzymuje internetowe pogróżki od dzielnych wojowników politycznej poprawności. W styczniu 2015 grupa ma zagrać dwa koncerty, jeden w Niemczech, a drugi w Anglii. Na razie skład kapeli wygląda jak na zdjęciu wyżej. Poniżej plakat zapowiadający występ w Londynie. Oby tylko koncert nie został odwołany przez tych donosicieli co zawsze. Bo to bardzo prawdopodobne. Walka trwa.
Deranged

czwartek, 8 maja 2014

Casuals Party

W weekend w Trójmieście odbył się koncert Casuals Party, na którym zjawiła się nasza banda. Impreza miała miejsce w jednym z klubów wyróżniających się elegancją. Miał na przykład eleganckie barmanki, więc skusiłem się na browara w normalnej cenie i jeszcze zostawiłem napiwek, co nie zdarza mi się często.

Podróż koleją nad morze upłynęła nam w miarę sprawnie, mieliśmy ciekawych współpasażerów, z którymi nie sposób było się nudzić. W Malborku wsiadają najebani Janusze z Lechii jadący na mecz z Legią, a wraz z nimi wycieczka turystyczna Niemców. Polscy Janusze z dumą opowiadają nowym kolegom z Zachodu o wielkich Polakach: Błaszczykowskim, Peszce czy Matuszczyku (albo Matuschyku). My podpuszczamy Niemców do rozmowy o ich słynnych rodakach, ale na dźwięk nazwiska Adolfa Hitlera zwieszają głowy w dół i udają, że nie rozumieją po niemiecku.

Sam koncert rozpoczął się o czasie, a my przed startem zdążyliśmy jeszcze odwiedzić jakiś otwarty sklep. Pierwszym zespołem, który zaprezentował się publiczności, był Prawy Prosty. Kapela z Lubina zagrała kilka swoich numerów i parę coverów, w tym jeden disco polo (ale nie Bubel Bandu, całe szczęście). Występ mógł się podobać, chociaż zdawało mi się, że trwał nieco za krótko. Po kilkunastu minutach przerwy na scenę wkroczyło OWK. Jak ktoś nie słyszał, to niech żałuje. Śmiało można jechać w ciemno na ich koncert, bezapelacyjnie czołówka polskiej sceny. Moc! Po OWK przyszedł czas na słowacki Old Firm. Nasi południowi sąsiedzi grają ciężko, chociaż nie porywają tłumów. Czekałem na coś innego, lecz się nie doczekałem. Trochę za dużo monotonii. Ostatni występ wieczoru wywarł na publiczności ogromne wrażenie. Ja aż ochrypłem, inni też bawili się przednio. Ale kto zagrał, jak i co, to zostanie tajemnicą obecnych.

Deranged

Dziękujemy za dobrą zabawę. Pozdrawiamy wszystkich uczestników i organizatorów oraz w szczególności Casuals-AG i Aktyw Północny.

AN Olsztyn

czwartek, 26 grudnia 2013

Sztorm 68 - Gołąbek pokoju (2013)

Sztorm 68, czyli klasyka polskiej sceny. Zespół dość kontrowersyjny patrząc na niektóre teksty (np. kawałek "Dziękujemy"). Na nowej płycie na szczęście nie znalazły się żadne pochwały dla poprzedniego ustroju.

Mamy za to mocno antykapitalistyczny przekaz za co wielki plus. Wszystkie 10 utworów utrzymanych jest w surowym klimacie, jak na starszych nagraniach Sztormu. Płytę zaczyna się mocnym uderzeniem, czyli "Garść dynamitu", po którym zwolennicy pana w muszce dostaliby chyba zawału. Potem nieco spokojniejszy "Krzyż" oraz "Gołąbek pokoju", w którym czuć, jakiś sentyment do PRL co mi się nie podobało. Na dalszej części płyty moją uwagę zwróciły "Wyrok", "W zaciszu gabinetów" oraz przyjemnie zagrana i zaśpiewana balladka "Dla towarzyszy". Pozostałe kawałki przeleciały, jakoś szybko i nie zapadły mi w pamięci.

Powrót Sztormu po latach udany. Brzmienie surowe, ale mniej trzeszczące i przyjemniejsze. Czekam na kolejne nagrania i mam nadzieję, że nie znajdą się tam żadne podziękowania dla pewnego generała.
M.