SPW

SPW

David Lane na tydzień

Wiedza jest przekleństwem. Z wiedzą podąża odpowiedzialność.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiadomości. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiadomości. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 listopada 2014

"Kot neonazista" bliski śmierci z rąk antyfaszystów

W Wielkiej Brytanii doszło do kolejnego spektakularnego zwycięstwa antyfaszystowskich bojówek nad neonazistowskimi terrorystami. Tym razem ofiarą przemocy z rąk wielbicieli równości bez względu na wygląd i obrońców praw zwierząt został... kot, ponieważ lewakom przypominał Hitlera.

Baz, bo tak na imię ma siedmioletni kot, obecnie przechodzi rekonwalescencję po utracie oka. Zwierzak został zaatakowany przez bandytów, ponieważ czarny kawałek sierści nad jego pyszczkiem wywołał w antyfaszystach skojarzenia z Adolfem Hitlerem. Baz został odnaleziony ledwo żywy i z ciężkimi ranami oka w jednym z koszy na śmieci w Tredworth. Właścicielka kota 26-letnia Kirsty Sparrow obawia się, że ten atak mógł być wywołany cechami zewnętrznymi jej pupila.

- Wiele ludzi mówi mi, że mój kot jest podobny do Hitlera, ale tak naprawdę jest spokojny i grzeczny - powiedziała Sparrow. - Na szczęście po tym wydarzeniu nie stał się bardziej nerwowy. Nadal jest ciekawy świata i chętnie wychodzi na zewnątrz, chociaż teraz przebywa tylko w ogrodzie.

Wcześniej właścicielka Baza pozwalała mu grasować po dzielnicy. Pewnego weekendu zaniepokoiła się, że kot nie wrócił do domu. Po poszukiwaniach znalazł go sąsiad pani Sparrow w jednym z kubłów na śmieci. Następnie wycieńczonego Baza czekała wizyta u weterynarza zajmującym się nagłymi przypadkami. W lecznicy nie udało się uratować kotu lewego oka. Jego leczenie kosztowało aż 600 funtów, ale część kwoty udało się pokryć dzięki dobrowolnym wpłatom mieszkańców Wysp.

- On jest taki śliczny, nawet jeśli wygląda jak Hitler - przekonuje Daily Mail właścicielka. - Pierwszą rzeczą, o którą spytałam u weterynarza, było to, czy on jeszcze żyje. Strasznie wtedy płakałam. Mój kot od zawsze tak wyglądał, a jego wąs to jego cecha charakterystyczna, znak rozpoznawczy. Nie wiem, jak ktokolwiek mógł wyrządzić taką krzywdę zwierzęciu, niezależnie, jak ono wygląda - zakończyła.

Łowcy nazioli...

Deranged

czwartek, 30 października 2014

Zambią rządzi biały

Wiceprezydent Zambii Guy Scott (zdj.) został głową tego państwa po tym, jak w wieku 77 lat w Londynie zmarł, być może na ebolę, prezydent Michael Sata. Do momentu wyborów przewidzianych za trzy miesiące krajem będzie rządził Scott. Co interesujące i warte podkreślenia, jest to pierwsza biała głowa państwa w tzw. "Czarnej Afryce" od 20 lat i upadku apartheidu.

Scott jest jednak i tak tylko tymczasowym prezydentem, zgodnie z konstytucją zastępującym ustępującego prezydenta. Michael Sata, dotychczasowy prezydent Zambii, zmarł w Londynie na jakąś tajemniczą chorobę.

Konstytucja Zambii została uchwalona z takimi zapisami, aby biali obywatele tego kraju nie mogli sięgnąć po prezydencki urząd. Każdy kandydat musi bowiem posiadać rodziców urodzonych w Zambii, co może wykluczyć już na starcie kandydaturę Scotta, syna szkockiego lekarza. Możliwe, że specjalnie dla Scotta, doświadczonego zastępcy Saty szczególnie w kontaktach międzynarodowych, zostanie wprowadzone nowe rozwiązanie dopuszczające go do startu w wyborach.

Stanowiska Zambijczyków są podzielone. Jedni uważają, że każdy obywatel powinien mieć prawo ubiegać się o urząd prezydencki, i wskazują, że gdyby Scott się nie nadawał, nie zostałby wybrany wiceprezydentem ich kraju. Pewne obawy ma natomiast grupa jego opozycjonistów. Przeciwnicy objęcia przez Scotta urzędu wskazują, że chcą mieć własnego (czyt. czarnego) prezydenta. Ich strach skupia się wokół tego, że znowu przyjdą niedobrzy biali i przejmą władzę oraz powróci kolonializm.

Niemniej nadal spora grupa Murzynów (być może większość?) ma świadomość, że czarni nie są w stanie rządzić własnym krajem. A Zambia na razie ma lepszego prezydenta niż USA...

Deranged

piątek, 8 sierpnia 2014

Izraela nie wolno krytykować. Z zasady

Wiele głupot ostatnio pada z ust przeróżnej maści dziwolągów. Nie tylko polski Rafalala bryluje w mediach. Jego izraelski odpowiednik (?) transseksualista Dana International zaatakował ludność europejską, broniąc jednocześnie prowadzonej przez własny kraj operacji masowego mordowania. Transgenderowa (o kurwa, ale słowotwórstwo - red.) piosenkarka dwukrotnie brała udział w Eurowizji, raz nawet tryumfując w festiwalu będącym ucieleśnieniem tandety, kiczu i chały.

Naciski ze strony Organizacji Narodów Zjednoczonych i organizacji pozarządowych spowodowały, że ministrowie największych państw europejskich wyrazili obawy w związku z prowadzoną przez Izrael w Strefie Gazy operacją zbrojną wymierzoną w Hamas. To stanowisko spotkało się jednak z wrogim przyjęciem przez Szarona Kohena (tak właściwie nazywa się Dana International - red.).

- Musicie zamknąć mordy - powiedział Dana International, broniąc izraelskiej agresji. - To wyście zamordowali miliony ludzi w całej historii. Zamknijcie się, Holendrzy! Zamknijcie się, Belgowie! Zamknijcie się, Brytyjczycy! - zaapelował.

Oczywiście nie sposób nie zgodzić się z jego słowami, gdyż ma całkowitą rację. Żydzi, jak wiadomo, na przestrzeni całej swej historii są jedynie ofiarami bezprawnej przemocy powodowanej antysemityzmem całego świata. Aby znaleźć poparcie tej tezy, wystarczy chociażby przeczytać dzieje "narodu wybranego" opisane w Starym Testamencie i morderstwa całych narodów dokonanych przez Żydów. Ale to było w imię Boga i z powodu antysemityzmu "wyssanego z mlekiem matki". Więc się nie liczy.

Oddajmy więc głos piosenkarzowi: - Podbiliście pół świata. Zgwałciliście Afrykę, zgwałciliście pół świata. Oddajcie pieniądze Afryce! - wygłosił apel do europejskich polityków, nie zważając na miliony ładowane w afrykańską studnię bez dna. - Nie ma żadnego narodu w Europie, który mógłby oskarżać i krytykować Izrael, który dopiero uczy się normalnej cywilizacji, normalnej kultury. Izrael ma inną mentalność niż Europa, która toczyła mnóstwo wojen. Teraz nasza kolej, aby nauczyć się kultury.

Deranged

piątek, 18 lipca 2014

Finowie przeciwko imigracji

Wyniki niedawno przeprowadzonych badań nad opinią młodych Finów, które zostały opublikowane w Sunnuntaisuomalainen, pokazały, że zaledwie 10% młodych osób biorących udział w ankiecie chciałoby, aby granice ich kraju były otwarte dla większej liczby imigrantów. Ponadto połowa ankietowanych uważa, że należałoby zmniejszyć liczbę imigrantów w Finlandii. Najbardziej przeciwna temu zjawisku była grupa mężczyzn w wieku 23 i 24 lat. Również więcej niż 60% młodych Finów zadeklarowało brak zainteresowania bieżącą polityką. Jednocześnie tylko 9% ankietowanych wyraziło nią duże zainteresowanie.

- Wygląda na to, że nabrali się na argument przeciwko imigracji, na przykład, że jest ona szkodliwa dla naszej gospodarki narodowej - powiedziała lewicowa działaczka Li Andersson dla portalu svenska.yle.fi. - To coś, co rozpowszechniają prawicowe populistyczne partie polityczne w Finlandii i za granicą. W rzeczywistości zupełnie nie ma ku temu dowodów.

Wtórowali jej kolejni młodzi działacze lewicy. Anette Karlsson uznała wyniki za niepokojące, zaś Benjamin Ellenberg skrytykował badania, które określił nudnymi. Ponadto wskazał on, że nie da się rozwiązać w przyszłości problemów młodzieży bez konieczności wpuszczania do kraju kolejnych imigrantów.

Nieco bardziej racjonalny pogląd przedstawił profesor Heikki Hiilamo, specjalista od polityki społecznej na Uniwersytecie Helsińskim. Zauważył mianowicie, że niechęć do imigrantów wynika przede wszystkim z dużego bezrobocia wśród młodych ludzi. Hiilamo stwierdził, że imigranci mogą być źle odbierani głównie dlatego, że bezpośrednio konkurują z Finami na rynku pracy. Profesor postulował także wyciągnięcie wniosków ze szwedzkiej polityki imigracyjnej.

Deranged

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rasista Mugabe prosi o powrót białych farmerów, by walczyli z głodem w Zimbabwe

Reżim Roberta Mugabe, prowadzący sześcioletnią politykę polegającą na przejęciu gospodarstw należących w Zimbabwe do białych farmerów, w obliczu klęski głodu i ekonomicznego krachu, które dotknęły ten kraj, jest gotowy na ich powrót.

- Można się spodziewać powrotu nawet 300 białych na prywatne farmy do końca przyszłego roku - powiedział The Guardianowi rządowy doradca Sam Moyo.

Od listopada 19 białym rolnikom, którzy wcześniej stracili swe ziemie, dobroduszny Robert Mugabe przyznał 99-letnią dzierżawę na terenie nowych gospodarstw. Jim Boethe opowiedział, jak został z powrotem zaproszony do swojego kraju:

- Kiedy rozpoczęła się reforma rolna, mieliśmy prawie 1000 hektarów uprawy kukurydzy - powiedział. - Po jej podziale przez rząd teraz mamy 100. Ale jesteśmy szczęśliwi, mogąc wrócić. Dokumenty na dzierżawę czekają tylko na podpisanie.

W lipcu 2005 roku Robert Mugabe oświadczył, że jego reforma rolna odniesie pełny skutek tylko wówczas, gdy "na farmach nie pozostanie ani jeden biały". Zamierająca gospodarka, hiperinflacja sięgająca 1100% i niedobory żywności spowodowały rewizję dotychczasowym planów i konieczność zwrócenia się do białych gospodarzy o powrót.

- Musieliśmy udowodnić rządowi, że będziemy produkowali żywność także na rynki lokalne, a nie tylko na eksport - wytłumaczył Jim Boethe. - Będziemy uprawiali kukurydzę, słodkie ziemniaki i pomidory oraz paprykę na eksport.

Minister Zimbabwe odpowiedzialny za rolnictwo Flora Buka powiedziała, że rząd otrzymał dotychczas ponad 200 wniosków od białych o możliwość powrotu na farmy. Obecnie w Zimbabwe przebywa około 600 farmerów, co w porównaniu z 4500 zaledwie sześć lat temu wypada bardzo słabo.

Jak informuje Organizacja Narodów Zjednoczonych, mimo poprawy produkcji rolnej w zeszłym roku, nadal dwa miliony mieszkańców Zimbabwe będzie potrzebowało pomocy żywnościowej w ciągu nadchodzących sześciu miesięcy. Okazuje się jednak, że na powitanie białych gospodarzy może być nieco za późno.

- Znam farmerów, którzy wynieśli się gdzieś indziej, do Australii, RPA, a nawet do Nigerii - powiedział Boethe. - Mają po prostu za mało pieniędzy, aby ot tak wejść teraz na rynek. Dlatego też tak dużo ziemi leży odłogiem.

Krytycy twierdzą, że nowe umowy najmu nawet na 99 lat na niewiele się zdadzą. Biorąc pod uwagę najnowsze środki i niechęć rolników do inwestowania, trudno przypuszczać, by prędko zwiększyła się wydajność produkcji rolnej. Rząd jest jednak bardzo uparty, twierdząc, że dzięki przesiedleniom na farmy 150 tys. osób plony wkrótce zaczną rosnąć. Tyrania Mugabe może trwać w nieskończoność, bowiem rozlegają się głosy z jego bliskiego otoczenia, konkretnie choćby z ust ministra Didimusa Mutasy, że Robert Mugabe powinien sprawować urząd prezydenta do końca życia. Takie wypowiedzi nie podobają się opozycji, która chciałaby odbudować mosty z Zachodem, który wstrzymał pomoc dla Zimbabwe.

tłumaczenie: Deranged