SPW

SPW

David Lane na tydzień

Wiedza jest przekleństwem. Z wiedzą podąża odpowiedzialność.

wtorek, 1 lipca 2014

Nadgorliwa troska o bezpieczeństwo


Od kiedy futbol coraz bardziej zaczął przenikać się z polityką, taki związek nie wychodzi nikomu na dobre. A na pewno nie kibicom. Pod rządami czujnego szeryfa Donalda Tuska podlegli mu wojewodowie postanowili rzucić się z pianą na ustach nie tylko na tysiące fanatyków z młyna, ale również na zwykłych fanów rodzimej kopanej piłki.

Wspomnienie o zabójstwie polskiego futbolu dzięki aferze hazardowej przez pierwszego chuligana RP nie ma nawet większego sensu. Były pseudokibic gdańskiej Lechii ze 30 lat temu "machał wężem ogrodowym niczym lassem, czym uratował swoich kompanów przed pobiciem" (kurwa, co za bzdury - red.), a teraz ustawami oraz rękami podległych mu wojewodów rzuca wszystkim fanom piłki kłody pod nogi.

Tym razem trafiło na Lecha Poznań. Wojewoda Piotr Florek (na zdjęciu pokazuje, że nie ma brudu pod paznokciami) postanowił zamknąć cały stadion Kolejorza na mecz z Piastem Gliwice tylko dlatego, że ma podejrzenie, że ponownie ktoś może odpalić racę. I całą winę zwala na zarząd klubu, który nie chciał odmówić wstępu wszystkim kibicom z trybuny, na której odpalono środki pirotechniczne. Bo i niby dlaczego?! Załóżmy, że prawo złamało 20 albo nawet 50 osób, a jednomeczowy zakaz stadionowy otrzyma z 1500 osób. To nie ma żadnego sensu, powinno się karać tylko i wyłącznie tych, którzy narozrabiali. Odpowiedzialność zbiorowa jest bardziej charakterystyczna dla tyranii, a nie demokratycznych rządów. A jeśli klub, ochroniarze i policja nie potrafią ustalić, "kto co był", to może problem leży gdzieś indziej?

Sytuacja jest o tyle absurdalna, że nikt nie pomyślał abstrakcyjnie. Nie ukarano osób, które odpaliły pirotechnikę, bo zapewne nie dało się ich rozpoznać. I dlaczego, na przykład taki ja, nawet gdybym na tej trybunie stał wówczas, miałbym otrzymać zakaz wstępu na mecz z Piastem? Co, miałbym podejść do gościa z racą i prosić go o wylegitymowanie, aby jego dane przekazać policji czy ochronie, które mimo monitoringu, przeszukiwania, bazy kibiców, kart i innych pierdół nie potrafią tego zrobić? Czy może miałbym takiego człowieka ująć i przekazać ochronie? Nawet pewnie gdybym tak zadziałał, to mam poważne wątpliwości, czy pan wojewoda Florek poczułby się odpowiedzialny za wypełnienie ubytków w moim uzębieniu.

Wtedy to by była sytuacja bezpośrednio zagrażająca życiu lub zdrowiu. Bo o to tak martwi się Florek. Że stanie się tragedia. Że odpalano 99 razy, a setny może doprowadzić do katastrofy. I proponuje na przykład wjazd prewencji lub ochrony na nabity sektor. O, wtedy byśmy mieli polskie Heysel. Kilkadziesiąt stratowanych ciał leżących bezwładnie na murawie, ale jednak bardzo bezpiecznych, bo nie groziłoby im poparzenie. Nikt nie zastanowił się nad tym, że może rzeczywiście bezpieczniej byłoby wówczas, gdyby te race odpalały poważne osoby w cywilizowanych warunkach, a nie w kombinezonach malarskich, kominiarkach albo w samych bokserkach. I jeśli ktoś naprawdę dba o bezpieczeństwo, to nie będzie zamykał stadionów z błahych powodów. Bo i do samochodu wsiąść by nie mógł, trawestując - jechałby 99 razy, a za setnym uderzyłby w drzewo i by umarł. Życie nie polega na ciągłym strachu.

Ale życie z pewnością jest przewrotne. Kilka lat temu stadion skakał, by nie głosować na "Kaczora". Teraz nawet skakać nie może, bo nie bardzo będzie gdzie takie protesty uskuteczniać. Chyba że pod stadionem.  A za Tuska miało się żyć lepiej. Wszystkim. Teraz to mądry kibic po szkodzie... ale tak się wykierował, to ma.

Deranged

Kibicowanie czy Polityka? Trudno się zdecydować.


Fußball ist Fußball und Politik bleibt Politik