Kolejna książka historyczna z mojej kolekcji, którą miałem okazję i wielkie szczęście przeczytać. Właściwie pochłonąłem tę pozycję o wiele szybciej, niż wcześniej przypuszczałem. To zasługa przede wszystkim dobrej historii, opowiedzianej żwawo, choć dość szczegółowo. Patryk Kozłowski wykonał kawał dobrej pracy, za którą należą mu się słowa uznania. Książka tego autora odkłamuje brednie na temat Zygmunta Szendzielarza, które głosili autorzy związani z komunistyczną władzą, m.in. Jan Golec, Michał Stryczyński czy Rajmund Bolduan. Krytyka działań "Łupaszki" wywodziła się również ze środowisk związanych z Armią Krajową. Janusz Prawdzic-Szlaski, Roman Korab-Żebryk czy znany z licealnych podręczników Tadeusz Konwicki zarzucali majorowi Szendzielarzowi niepotrzebny rozlew polskiej krwi.
Głównym bohaterem książki Patryka Kozłowskiego jest tytułowy "Łupaszko", jeden z najsłynniejszych żołnierzy Polski Podziemnej, a później "Żołnierzy Wyklętych". Major Zygmunt Szendzielarz, dowódca 5. (później również 6.) Brygady Wileńskiej Armii Krajowej, wsławił się licznymi zwycięskimi bojami z okupantem niemieckim i sowiecką partyzantką. Ponadto chronił ludność cywilną Wileńszczyzny przed agresją ze strony litewskiej policji oraz gwałtami i rabunkami dokonywanymi przez Sowietów. Po wojnie walczył z komunistycznym aparatem na Podlasiu, Mazurach i Pomorzu. Został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego 20 listopada 1950 r., a następnie skazany przez zbrodniarza sądowego mjr. Mieczysława Widaja na osiemnastokrotną karę śmierci. Karę poprzez strzał w tył głowy wykonano 8 lutego 1951 r. w mokotowskim więzieniu.
Książka zawiera blisko 180 stron biografii Zygmunta Szendzielarza. Gdzieniegdzie autor nie skupiał się na potyczkach "Brygady Śmierci", przykładając większą wagę do postaci majora. Opisane zostały jednak dość szczegółowo trudne decyzje, które musiał podjąć dowódca partyzanckiego oddziału ukrywającego się w lesie przed okupantem niemieckim, ich litewskimi pomocnikami oraz partyzancką sowiecką, Armią Czerwoną i NKWD, a także obławie urządzonej przez polskie stalinowskie władze. Ogrom przeciwników uświadamia czytelnikowi heroizm i niesamowite umiejętności "Łupaszki" w dowodzeniu swoimi oddziałami, które raz po raz rozbijały wrogie siły, ponosząc tylko nieznaczne straty. 5. i 6. Brygada Wileńska była solą w oku Niemców, Sowietów, Litwinów i polskich komunistów. Oddział, który tylko w latach 1945-1948 liczył jedynie od ok. 160 do 250 partyzantów, przeprowadził aż 412 akcji, w których śmierć poniosło 80 współpracowników NKWD i UBP, 60 ubeków, 70 milicjantów i 80 oficerów i żołnierzy Armii Czerwonej. Łącznie śmierć z rąk oddziałów 5. i 6. Brygady mogło ponieść nawet 340 osób, które przyczyniły się do instalowania komunizmu w Polsce.
Patryk Kozłowski starał się przedstawić losy "Łupaszki" możliwie najrzetelniej, często odnosząc się do zarzutów wspomnianych we wstępie autorów. Wartość tej pozycji z pewnością podnosi fakt, że nie starał się on wybielić Zygmunta Szendzielarza i nie pominął występków, o które przez kilkadziesiąt lat bito pianę. Ale były to i tak tylko występki, których nawet nie ma sensu przyrównywać do odrażających zbrodni popełnianych przez ludzi, których wrogiem był mjr Szendzielarz.
Nijak nie mogę się porównywać z "Łupaszką", ponieważ mam świadomość, że wszelkie moje osiągnięcia wyglądają tak żałośnie jak mrówka przy słoniu (lub jeszcze biedniej). Znalazłem jednak w Szendzielarzu cząstkę siebie i myślę, że wielu z Was również mogłoby tę cząstkę siebie odnaleźć. I choćby dlatego polecam tę książkę. Nawet tym, których nie interesują losy partyzantki. Myślałem podobnie, dopóki nie przeczytałem biografii mjr. Zygmunta Szendzielarza...
Deranged