Święta, święta i po świętach. Teraz wreszcie będzie można odpocząć, przede wszystkim od jedzenia. No i od towarzystwa. Wreszcie będzie można zwolnić i wrócić do swych codziennych zajęć.
Zakończyły się trzy dni siedzenia przy stole i obżerania się wszystkim, co stoi przed nosem. Ten ciężar, który teraz trzeba będzie jakoś zrzucić, nadal ciąży na żołądku. A co roku i tak jest to samo: "jedz, nie może się zmarnować", "tyle się robiło i nie zjesz?", itd. No to się je. Żre nawet. Albo i wpierdala. I mimo że to wszystko jest takie smaczne, pod koniec świąt staje się obrzydliwe. Samo patrzenie na wigilijne potrawy mdli, a tu ciągle w nas wpychają.
I tak przez trzy dni. Kupuj prezenty, siedź i żryj. No i wypij zdrowie Jezusa. Dużo zdrowia, najlepiej w czasie pasterki. To takie piękne!
Deranged