Jako że stać mnie wozić się furą za pół miliona z własnym szoferem, to jeżdżę komunikacją miejską. A skoro zepsuły się słuchawki, to jestem skazany na obserwację otoczenia. I niestety czasem też co nieco się usłyszy.
Podróżuję więc sobie spokojnie, aż mój spokój zakłóca towarzystwo dwóch studentek, które siadają w pobliżu. Z ich trwającej rozmowy wywnioskowałem, że studiują dziennikarstwo, więc z racji tego, że jest to temat bliski mojemu sercu, bowiem kiedyś myślałem o podjęciu tego kierunku (na szczęście się nie zdecydowałem), to przysłuchuję się z zaciekawieniem, jak im się wiedzie. Studentki żalą się, że na zajęciach trzeba będzie napisać felieton na dowolny temat (lub jeden z pięciu tak prostych, że prawie jak dowolny). Myślę sobie, że jak w wieku 20 lat, będąc na studiach humanistycznych, nie potraficie napisać felietonu, to nie marnujcie czasu na dziennikarstwo i przyuczajcie się np. na kelnerki. Nie daję po sobie poznać, że ich rozmowa chociaż trochę mnie interesuje, więc one kontynuują. Mówią, że znają tematy, więc postanawiają napisać w domu gotowca i na zajęciach podmienić kartki. Genius!
Nie wierzę w to, co słyszę, i wysiadam. Znając życie, to one po tym dziennikarstwie znajdą pracę. W gazecie. Opiniotwórczej...
Deranged